{ "@context": "https://schema.org", "@type": "BlogPosting", "mainEntityOfPage": { "@type": "WebPage", "@id": "https://ocieplamyzycie.pl/trendy/mobilny-komfort-o-malych-domach-modzie-na-mobilnosc/" }, "headline": "Mobilny komfort - O małych domach, modzie na mobilność", "description": "O małych domach, modzie na mobilność, zaletach dwóch kółek i o tym, po co podgrzewać rury z wodą", "image": { "@type": "ImageObject", "url": "https://ocieplamyzycie.pl/wp-content/uploads/2022/07/Apartamentowiec-na-terenie-Palacu-Warlity-4-1.jpg", "width": 1300, "height": 867 }, "author": { "@type": "Person", "name": "Mariusz Borowy" }, "publisher": { "@type": "Organization", "name": "Ocieplamy Życie", "logo": { "@type": "ImageObject", "url": "https://ocieplamyzycie.pl/wp-content/uploads/2018/05/logo-300x25.png", "width": 300, "height": 25 } }, "datePublished": "2022-07-13", "dateModified": "2022-07-13" }

Mobilny komfort – O małych domach, modzie na mobilność

Autorzy Rockwool minut czytania

O małych domach, modzie na mobilność, zaletach dwóch kółek i o tym, po co podgrzewać rury z wodą, rozmawiamy z Dariuszem Kluczkowskim, właścicielem produkującej domy mobilne firmy Europa Campers, oraz Iloną Borkowską-Łachacz, specjalistką do spraw marketingu.

Rozmawiał Mariusz Borowy

Skąd pomysł na budowę, czy może raczej produkcję domów mobilnych?
Dariusz Kluczkowski: Cóż, jak większość dobrych pomysłów biznesowych, ten też wziął się z wsłuchiwania się w potrzeby klientów. Od połowy lat 90-tych prowadziłem – i wciąż zresztą prowadzę – firmę stawiającą domy drewniane. Coraz częściej pojawiały się pytania o niewielkie, czasem naprawdę małe domy. Z rozmów z klientami wynikało, że najchętniej taki domek kupiliby w całości, a nie budowali na miejscu. Trochę na takiej zasadzie, że dziś znajduję fajną działkę, a jutro już mam gdzie na niej mieszkać.

Nie trzeba było wiele, by mając naszą wiedzę, doświadczenie budowlane i znając potrzeby klientów, stworzyć odpowiednią ofertę.

A skąd państwa zdaniem biorą się takie potrzeby? Co napędza ten rynek?
Ilona Borkowska-Łachacz: Obecnie w jednym czasie zbiegło się kilka czynników. Polacy od zawsze lubili wyjazdy na wieś, do krewnych czy na działkę. Jednocześnie dziś życie w dużych miastach stało się trudniejsze, bardziej męczące, więc chęć wyrwania się na łono natury stała się silniejsza. Do tego trzeba dodać pandemię, która szczególnie dotknęła mieszkańców miast, a jednocześnie otworzyła firmy na pracę zdalną. A my sami stajemy się też coraz bardziej ekologiczni, doceniamy naturę, ciszę i spokój, jakie ona zapewnia. Wszystko to razem spowodowało, że obecnie naprawdę dużo osób pragnie wyrwać się z miasta.

D K: A jednocześnie staliśmy się społeczeństwem zasobniejszym i wygodniejszym. Dziś namiot, mała przyczepka campingowa czy sklecony z czegokolwiek domek letniskowy znany z PRL-owskich ośrodków wczasowych już mało komu wystarczają. Owszem, chcemy wypoczywać na łonie natury, może nawet w przysłowiowej dziczy, ale z zachowaniem wszystkich wygód. Stąd zainteresowanie komfortowymi domami mobilnymi, które kupujący stawiają na swoich działkach.

Przeczytaj też: Dom ekologiczny – pierwszy krok do ekologicznej transformacji

No właśnie, o co chodzi z tą mobilnością, czemu to takie istotne?
D K: Z punktu widzenia klientów konstrukcje mobilne mają dwie zasadnicze zalety. Po pierwsze, na działce pojawiają się niemal w jednej chwili. Nie ma tu uciążliwej budowy, którą trzeba by doglądać. A przecież często miejsce zamieszkania inwestora oddalone jest o setki kilometrów. Druga zaletą jest to, że w razie potrzeby taki domek można przenieść. Jeśli więc sytuacja życiowa albo zmiana upodobań sprawią, że obecne miejsce jego posadowienia przestaje inwestorowi odpowiadać, to nic nie stoi na przeszkodzie, by postawić go w innym miejscu albo po prostu sprzedać, zostawiając sobie działkę. Pozwala to też postawić dom na wynajętym terenie. Nie stanowi to problemu, bo taki obiekt można zabrać po wygaśnięciu umowy wynajmu, w przeciwieństwie do nawet najmniejszego domku letniskowego, który wymagałby kłopotliwego demontażu. Owszem, trzeba w tym celu zorganizować specjalny transport, ale to już stosunkowo nieduży koszt i mały problem, w porównaniu do możliwości, jakie daje mobilność takiego domku.

Co, poza mobilnością, musi zapewniać taki domek użytkownikom?
I B-Ł: Najkrócej mówiąc: wszystko. Dziś od domków wakacyjnych klienci oczekują doskonale zaprojektowanej przestrzeni z wszelkimi udogodnieniami dostępnymi w normalnym domu i wysokiej jakości wykończenia. Choć więc są to niewielkie obiekty, w ich projektowanie wkładamy masę wysiłku i całą naszą 27-letnią wiedzę. Przez te lata metodą prób i błędów wypracowaliśmy wiele unikalnych rozwiązań, jak choćby koncepcję kabiny prysznicowej.

Na czym ona polega?
I B-Ł: Po pierwsze jest ona idealnie dopasowana do rozmiarów łazienki, a po drugie stanowi kompletną kapsułę z laminatu.

Czemu ma to służyć?
D K: Klasyczne, dostępne chociażby w marketach budowlanych kabiny składają się z wielu elementów. Zazwyczaj są to dwie – trzy ścianki boczne, brodzik, jego maskowanie i system drzwi. Wszystko to jest ze sobą łączone na śruby, wkręty lub po prostu na wcisk. To dobre i wygodne rozwiązanie, ale niezbyt odporne na drgania czy wibracje. Oczywiście nie ma to znaczenia w przypadku klasycznej, stałej budowli. W końcu polskie domy raczej nie wibrują. Ale już w przypadku domu mobilnego pojawia się problem. W transporcie na skutek drgań czy naprężeń w czasie przenoszenia, taka kabina mogłaby ulec rozszczelnieniu, A w rezultacie woda zaczęłaby wnikać w konstrukcję ściany. I kłopoty gotowe. To nie grozi naszej kabinie, która stanowi niejako monolityczną skorupę. Tu nie ma osobnych ścianek, między którymi mogłaby pojawić się nieszczelność.

Jak wpadacie na takie, chyba niestandardowe w świecie budowlanym pomysły?
I B-Ł: Oprócz budowy dużych i małych domów, zajmujemy się też wykańczaniem jachtów. A nasi projektanci lubią trochę mieszać te trzy światy. Takie – nazwałabym to – krzyżowe inspiracje, są bardzo przydatne i poszerzają nasze spojrzenie na urządzaną przestrzeń.

Jak to wygląda od strony konstrukcyjnej, czym różnią się domki mobilne od domków holenderskich, które przecież też są mobilne?
D K: Tak, rzeczywiście jest tu trochę zamieszania. Może zacznijmy od domków holenderskich. To właściwie przyczepy mieszkalne, posadowione na ramach z ocynkowanej stali, od klasycznych przyczep campingowych różniące się znacznie większymi wymiarami. Teoretycznie więc można takiego holendra, jak są one nazywane potocznie, podczepić do samochodu i gdzieś przeholować. Mówię „teoretycznie”, gdyż w praktyce taką operację wykluczają przepisy drogowe, holowanie więc musimy ograniczyć do własnej posesji.
I B-Ł: Co ciekawe, domki takie, popularne w całej niemal Europie, wszędzie nazywane są brytyjskimi, bo pierwsze takie konstrukcje powstawały właśnie na Wyspach i stamtąd zaczęła się ich ekspansja. Polacy pierwszy raz spotkali się z nimi w Holandii i stąd nasza nazwa.

Przeczytaj też: Jaka wielkość domu będzie optymalna dla całej rodziny

Jednak te, które wy macie w ofercie różnią się nie tylko nazwą od tego, co można spotkać przy plażach Holandii czy Niemiec.
I B-Ł: Różnice wynikają ze specyfiki naszego rynku. Klasyczny holender zbudowany jest z plastikowych paneli, ma płaski dach, pojedyncze okna i użytkowany jest głównie w ciepłym sezonie. Jednak polskiego klienta praktycznie nie sposób przekonać do tworzyw sztucznych zarówno we wnętrzach jak i na zewnątrz, Zdecydowanie bardziej ceni sobie drewno i inne materiały naturalne.
D K: Jednocześnie nasz klimat jest znacznie surowszy niż ten panujący w Europie Zachodniej, a Polacy swoje domki użytkują, nawet jeśli nie przez cały rok, to przynajmniej od wiosny do jesieni. Dlatego w naszych domach stosujemy zdecydowanie solidniejsze warstwy ocieplenia, sięgające 10-15 cm, a w stropie nawet do 20 cm wełny skalnej. W naszych konstrukcjach stosujemy też solidniejszą, dwuszybową stolarkę okienną. W rezultacie tego wszystkiego, zamiast plastikowych pudełek na kołach, oferujemy klientom solidne drewniane domy szkieletowe, którym zdecydowanie bliżej do „dorosłych domów” niż do przyczep campingowych.

A wakacyjne domki mobilne, jak je nazywacie?
D K: To szkieletowe konstrukcje, tworzone w oparciu o drewnianą ramę, które sadowi się na wcześniej przygotowanym miejscu. Może to być jakaś wylewka lub po prostu wypoziomowane i ustabilizowane bloczki fundamentowe. Ich zaletą jest cena, niższa niż w przypadku domków holenderskich.

Nie bardzo rozumiem, po co komukolwiek domek na kółkach, skoro i tak nie można go na nich transportować?
I B-Ł: No tak nie całkiem nigdzie. Domek holenderski we własnym zakresie można przemieszczać poza drogami publicznymi. W praktyce dotyczy to zwykle jednej posesji i najczęściej związane jest ze zmianą aranżacji obiektów komercyjnych, jak np. campingi.
D K: Domek holenderski jest też doskonałym rozwiązaniem w przypadku gdy ma pan zalesioną działkę, z mocno rozgałęzionymi drzewami. To zwykle piękne miejsca, z tą jedną wadą, że nie da się na nich operować dźwigiem. W tej sytuacji można nasz domek zdjąć z przyczepy transportowej gdzieś w dogodnym miejscu, np przy wjeździe na posesję i niejako wsunąć pod gałęziami na swoje miejsce.

No dobrze, tak czy inaczej, mój domek trafił na swoje miejsce. Mogę od razu w nim mieszkać?
I B-Ł: Tak. Otwiera pan drzwi i już. Życie w takim domku jest zbyt fajne, żeby zwlekać, życzymy miłego dnia i proszę nas polecać znajomym…

Chwileczkę! A jakiś prąd, woda?
D K: No dobrze, tak naprawdę jest kilka rzeczy, o których warto pomyśleć wcześniej. Może zacznijmy od samego domku, który musi pan zamówić. Pierwsza sprawa to kwestia wielkości, standardowo oferujemy powierzchnie od 22 do 48 m2, ale na życzenie klienta możemy zbudować coś niestandardowego.
I B-Ł: Tak samo jest z zabudową wnętrz. To zamawiający decyduje, jak ma ona wyglądać, zarówno jeśli chodzi o rozkład pomieszczeń jak i sposób ich wykończenia i umeblowania. My oczywiście ze swojej strony służymy poradami wynikającymi w doświadczenia, ale to klient decyduje. Co do poziomu wykończenia naszych domków, to bywa on bardzo różny, w zależności od potrzeb użytkowników. By sprostać wszelkim oczekiwaniom klientów, poza wyposażeniem standardowym mamy też długa listę opcji do wyboru.
D K: Ja zdecydowanie polecałbym też dobudowanie do takiego domku tarasu, co również oferujemy. Z relacji klientów wiem, że często spędzają na nim więcej czasu niż w domku. Można powiedzieć, że na okres lata staje się on paradoksalnie rodzajem zaplecza dla tarasu.
Natomiast z czysto technicznych rozwiązań polecam ogrzewanie rur wodnych, które zabezpiecza je zimą przed zamarzaniem. Oczywiście w przypadku, gdy chcemy użytkować domek całorocznie.
Gdy już wszystkie szczegóły zostaną uzgodnione, my przystępujemy do wykonania domku, bo wszystkie one powstają na indywidualne zamówienie klientów, a pan musi załatwić na działce przyłącza wody, prądu i kanalizacji. Później, uzgodnionym terminie przywozimy domek, umieszczamy go w wyznaczonym miejscu, poziomujemy i podłączamy do instalacji. I w tym momencie może się pan wprowadzać. Operacja na działce to dosłownie kilka godzin.

Przeczytaj też: Wykończenie domu – jak do tego podejść

To naprawdę kusząca wizja…
D K: Zwłaszcza w porównaniu z prowadzeniem klasycznej budowy, wymagającej wielu różnych fachowców i dziesiątek decyzji podejmowanych już w jej trakcie. O tym, że z naszą ofertą domków mobilnych trafiamy w potrzeby klientów, przekonują nas oni sami. Od wielu z nich słyszymy po latach, że zakup naszego domu to najlepsza decyzja, jaką mogli podjąć.

 

 

 

Polecamy również:

Smart cities – miasta zaprojektowane przez sztuczną inteligencję

Do miast przeprowadza się coraz więcej ludzi. Niestety codzienność w mieście bywa zmorą - korki i długie godziny dojazdu do pracy, zanieczyszczenia powietrza, hałas. Takie warunki rodzą przemęczenie i frustrację. Jak temu zapobiec?