Internet, książki, fachowa prasa – wszędzie tam znajdziemy informacje potrzebne do zaplanowania i zbudowania domu. Czasem jednak najlepszym źródłem porad są ludzie, którzy mają to już za sobą.
Mieszkam na wsi. Aczkolwiek pochodzę z miasta i mała chatka, która stoi na mojej działce, nie za bardzo mi odpowiada. Potrzebuję więc nowego lokum.
Na szczęście budowa domu to łatwizna.
Wystarczy spędzić kilka godzin na YouTube, zapisać się do kilku grup na Facebooku i właściwie stajemy się profesjonalnym budowlańcem.
Albo inaczej. Budowa domu to horror i niewykonalne zadanie.
Kilka godzin spędzonych na YouTube i Facebooku pozwala zrozumieć, że nikt nigdy, nie zbudował domu, do którego jakiś fachowiec by się nie przyczepił, wynajdując błędy w projekcie, użytych materiałach i wykonawstwie.
W tej sytuacji przeciętny przyszły inwestor, będący jeszcze w okresie internetowych poszukiwań – a pokażcie mi kogoś, kto postawił dom, nie przechodząc przez tę fazę – może poczuć się naprawdę zagubiony i skołowany.
Kiedy więc sam zacząłem się bać, że mnie to czeka, postanowiłem spotkać się z kilkoma znajomymi, którzy przeżyli budowę własnego domu i mogli mnie nieco uspokoić.
Rozpaliłem więc grilla, postawiłem na stole co trzeba, i zapytałem gości o problemy, jakie przytrafiły im się w czasie budowy.
Pod linijkę
Oczywiście najpierw musiałem wysłuchać zgodnego narzekania na ceny, ekipy, terminy i nic niepotrafiących fachowców, których jedyną umiejętnością było nagłe znikanie. Ale tego się spodziewałem.
W końcu jednak udało nam się przejść do konkretów. I wtedy okazało się, że miałem genialny pomysł. Bo dowiedziałem się o sprawach, o których nigdy sam bym nie pomyślał. Jakich?
Choćby o linijce na zdjęciach, o której nie pomyślał też Piotr, stomatolog i mój sąsiad – Instalacje wodną i ogrzewania robił mi teść – zaczął opowieść Piotr. – Jako niezły fachowiec, który robi to dłużej niż ja jestem na świecie, trochę pozmieniał rozkład rur w stosunku do projektu.
Żeby więc w przyszłości wiedzieć, która gdzie biegnie, na bieżąco robiłem zdjęcia całej tej plątaniny. Pomysł był świetny, tylko nie pomyślałem o czymś, co by oddawało skalę na zdjęciach, a najlepiej o umieszczeniu na nich… linijki. I teraz, gdy mam wywiercić dziurę w ścianie, patrzę na fotografię, ale nie zawsze mogę ocenić czy ta rurka biegnie tu, czy jednak pięć centymetrów w lewo. Już zrezygnowałem z kilku pomysłów z obawy o przewiercenie instalacji – mówi Piotr, wywołując spore rozbawienie wśród reszty gości. A ja zapisuję w głowie, żeby zdjęcia robić z linijką.
Tanio czy dobrze?
Szybko okazuje się, że do zapamiętania będę miał sporo więcej. – Stary, najważniejsza rzecz przy budowaniu domu to nie przesadzić z oszczędnościami – powiedział Wojtek, kolejny sąsiad, tylko z końca wsi. A inni zgodnie pokiwali głowami. – Ja planowałem pompę ciepła, ale przez te podwyżki materiałów i robocizny zaczęło mi się robić krucho z kasą. No i znalazłem świetny sposób na zaoszczędzenie prawie 30 tys. zł. Zamiast drogiej pompy kupiłem tani piec, w którym można palić wszystkim. Pomyślałem, że przecież tu u nas zawsze jakieś tanie drewno się kupi, więc koszty ogrzewania tak bardzo mi nie skoczą. A te piece były naprawdę niedrogie, bo wyprzedawali je przed wprowadzeniem zakazu ich stosowania. No i wszystko się zgadza, wydaję w sezonie grzewczym naprawdę mało. Tylko że muszę do pieca dokładać dwa – trzy razy dziennie. Właściwie czuję się jak palacz na statku. A jak zimą chcemy wyjechać, to trzeba znaleźć kogoś, kto przyjdzie i to zrobi za mnie – wyjaśnił Wojtek. – Także pamiętaj, oszczędzaj, ale z głową – dodał na koniec, a reszta znowu pokiwała potakująco.
– Tak jest, biednego nie stać na tanie – powiedział Piotr. – Ja się połaszczyłem na wełnę mineralną w rewelacyjnej cenie, zamiast trzymać się Rockwoola, jak planowałem. I teraz czekam aż mój majster będzie miał wolny termin, żeby mi zdjąć siding i ją wymienić, bo kurcze, siadła tak, że mam pod sufitem szczeliny w ociepleniu na paręnaście centymetrów. Zresztą, nawet tam gdzie wełna jest, to też współczynnik przenikalności cieplnej i tak jest za wysoki o 20 proc. I nie chcecie wiedzieć ile mnie to tej zimy kosztowało – skończył z dość kwaśną miną. – Ja też się przeliczyłem z wełną – powiedział Robert, który jest tu u nas na wsi jedynym prawdziwym rolnikiem. – W projekcie miałem 30 cm na poddaszu, ale majster mnie przekonał, że on zawsze daje 20 i jest ok. No i może nie jest źle, ale mam zdecydowanie większe zużycie oleju opałowego, niż wynikało z obliczeń. I takie są efekty oszczędzania na ociepleniach. – Racja, to się po prostu nie opłaca – potwierdził Marek, szefujący tutejszej policji. – A z drugiej strony z ogrzewaniem, w przeciwieństwie do ocieplenia nie można przedobrzyć.
| Przeczytaj też: Koszty budowy, wykończenia i projektu domu w 2021
Jak jeszcze mieszkaliśmy u teściów, to moje dziewczyny ciągle skarżyły się na zimno w domu. Więc specjalnie poprosiłem o taki projekt instalacji grzewczej, żebym mógł zrobić w domu tropiki. A jak kupowałem grzejniki to pod wpływem chwili i obaw, że może ta instalacja będzie za słaba, kupiłem takie sporo większe niż te w projekcie.
No i wtopiłem. Bo okazało się, że bez problemu uzyskuję 37°C, a to jednak za dużo. Tyle, że obniżenie tej temperatury do pożądanej przez moje panie, wymaga takiego przykręcenia pieca, że ten – o dziwo – zaczyna palić o dużo więcej, a w dodatku nieprzyjemnie przy tym kopci. A jak ludzie widzą, że u komendanta leci czarny dym, to od razu dzwonią wszędzie, gdzie się da – zakończył z westchnieniem Marek. I znowu wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami.
A ja przy okazji zauważyłem, że żaden z moich gości nie ustrzegł się sporych błędów, a niektórzy mieli ich na koncie kilka. Jednocześnie wszyscy byli zadowoleni ze swoich domów i z decyzji o ich budowie. I to mnie bardzo pocieszyło. Bo zrozumiałem, że każdy błąd można jakoś naprawić. A własny dom wart jest tego ryzyka i ewentualnych kosztów z nim związanych.
Przeczytaj nasz artykuł, jeśli chcesz wiedzieć jak zbudować domy bez pozwolenia całoroczne murowane.