Do miast przeprowadza się coraz więcej ludzi, oczekując tam określonego komfortu życia i bezpieczeństwa. Niestety codzienność w mieście bywa zmorą – korki i długie godziny dojazdu do pracy, zanieczyszczenia powietrza, hałas, brak więzi społecznych oraz niewystarczająca infrastruktura, taka jak żłobki, przedszkola, centra kultury, przychodnie i transport publiczny. Takie warunki rodzą przemęczenie i frustrację. Jak temu zapobiec? Nad tym już od dłuższego czasu głowią się autorzy koncepcji smart city i władze miast, które mają się stać inteligentnymi. Co to znaczy?

Smart city
Wyobraźmy sobie, że miasto, w którym mieszkamy zasilane jest zieloną energią, po warzywa idziemy na wertykalne grządki, o które sami dbamy. Wokół panuje cisza i spokój, a powietrze, którym oddychamy, jest wolne od zanieczyszczeń. Żyjemy zdrowiej i dłużej, bo bieżące informacje o wszelkich zagrożeniach dają nam poczucie kontroli. Brak korków oszczędza nerwy. Dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej jest wolny od biurokracji i koneksji. Miejskie życie dzieje się samo, a my żyjemy wygodnie w sterowanych aplikacjami domach, które wyręczają nas w sprzątaniu i pamiętaniu o tym, że kończy się masło. To naprawdę jest możliwe?

Inteligentne miasto
Poziom inteligencji miast można zmierzyć, ale jest to proces złożony.
Każda aglomeracja jest inna, ma różne potrzeby oraz problemy. Największe z nich i wspólne dla wielu to niedobór wody, miejsc pracy, terenów zielonych czy zdrowej żywności, ale także wzrost cen, ilości odpadów i zanieczyszczeń. Jeśli dołożymy do tego jeszcze utrudniony ruch uliczny, życie w mieście może okazać się naprawdę ciężkie. Punktem wyjścia do tego, aby miasto stało się inteligentne jest więc umiejętne sformułowanie wyzwań i określenie priorytetów, a także dobranie odpowiednich środków, by pojawiające się problemy rozwiązać skutecznie. Zrównoważone miasto uwzględnia wspólne interesy społeczne, ekonomiczne i środowiskowe, pozwalając mieszkańcom podejmować decyzje dotyczące istotnych dla nich spraw i ponosić odpowiedzialność za wspólne dobro.

Wielki Brat patrzy
Koncepcja smart city, ułatwiającego mieszkańcom codzienne życie i podnoszącego jego komfort, brzmi idealnie, ale pojawiają się też przy tej okazji różne wątpliwości. Samorządy ochoczo wydają unijne pieniądze na wszystkie rozwiązania smart i nowe technologie, jednak bardzo istotnym elementem zrównoważonego rozwoju miast są konsultacje społeczne, często zaniedbywane. Kolejną kontrowersją jest dostęp do danych osobowych i bankowych mieszkańców, które system smart city wymusza. Technologie informacyjno-komunikacyjne, wykorzystywane w inteligentnych miastach po to, by lepiej miastem zarządzać, a co za tym idzie uczynić je bardziej przyjaznym dla mieszkańców, niosą więc poważne zagrożenia dla prywatności i ochrony danych ludzi. Monitoring natężenia ruchu pozwala co prawda rozładować korki na najczęściej obleganych trasach, ale jednocześnie umożliwia śledzenie nawet pojedynczego pojazdu. Swobodny dostęp do internetu i mnogość aplikacji coraz częściej powodują uzależnienia i rezygnację z kontaktów społecznych, a także obcowania z przyrodą. Ten problem dotyka zarówno dorosłych, jak i dzieci oraz młodzież.
Inteligentne rozwiązania mają zaspokoić potrzebę komfortu i bezpieczeństwa mieszkańców, a nie być dobre dla samej idei mądrego miasta. Aby smart city funkcjonowało poprawnie, decyzje władz, potrzeby społeczeństwa, technologie i biznes powinny być zrównoważone. Źle wdrażane i zarządzane udogodnienia stanowią zbyt duże ryzyko i zagrożenie. W kwestii zarządzania nowymi systemami, w tym zwłaszcza informacyjno-komunikacyjnymi, nasze miasta muszą więc jeszcze sporo się nauczyć i być może właśnie to będzie najważniejszym wyzwaniem smart cities w najbliższym czasie.